Reklama: Chcesz umieścić tutaj reklamę? Zapraszamy do kontaktu »
Powrót do listy artykułów Aktualizowany: 2024-02-20
Ciemna strona baterii litowo-jonowych. Długofalowe koszty i wpływ na środowisko.

     Surowe materiały krytyczne dla gospodarki UE. Czym są, skąd pochodzą, ile nas kosztują i do czego służą? Na te pytania musimy szybko znaleźć pewne odpowiedzi. Organy Unii zidentyfikowały 30 rzadkich metali, które są kluczowe dla przemysłu. Ich pochodzenie oraz droga importu jest bardzo zróżnicowana i zagrożona m.in. niestabilnością krajów eksportujących. Przykładowo kobalt. Prawie 60% światowego zaopatrzenia pochodzi z Konga, gdzie wewnętrzne konflikty narastają od lat. USA dominują w wydobyciu berylu, a RPA – wanadu i platyny. Z ok. 30 metali sklasyfikowanych przez UE to Chiny posiadają dostęp do ponad 2/3. W rezultacie kontrolują 45% rynku światowego owych surowców. Na drugim miejscu plasuje się USA (7%), a podium zamyka Brazylia (5%). Australia, Rosja i RPA kontrolują równo po 4%, a wspomniane Kongo 3%. Po 2% mają Francja, Kanada, Indie i Turcja. Pozostałe kraje to 19%. Dominacja Chin jest niezaprzeczalna. Sytuację utrudniają warunki pracy. W Rosji czy Chinach pracownicy są przyzwyczajeni do nieludzkich warunków. Zaś w krajach rozwiniętych koszty wydobycia są znacznie wyższe ze względu na panujące standardy. Nie zapominajmy jak potężnym instrumentem polityki międzynarodowej Chin jest manipulacja podażą surowców krytycznych. Biorąc pod uwagę trwające wojny handlowe – igramy z ogniem.

     W dobie niepewności geopolitycznej oraz obawy przed zerwaniem łańcuchów dostaw, obserwujemy nowy trend. Unia Europejska rozpoczęła poszukiwania krytycznych surowców na terenie państw zrzeszonych. Komisarz do spraw rynku wewnętrznego stwierdził nawet, że wkrótce lit oraz inne rzadkie rudy staną się bardziej pożądane niż ropa i gaz. Niewykluczone, że pierwszym regionem gdzie do takiej sytuacji dojdzie będzie właśnie Europa. Dlatego w 2020 Komisja Europejska rozpoczęła plan poszukiwań złóż, które miałyby być wydobywane od 2025. Oszacowała również, że przemysł Europejski wymaga co najmniej 21 z 30 metali rzadkich do przetrwania. Rozpoczęły się poszukiwania. Na przełomie ostatniego roku pojawiła się optymistyczna informacja. W Szwecji odkryto największe pokłady tlenków metali ziem rzadkich szacowane na ponad milion ton wydobycia. Biorąc pod uwagę, że 95% zaopatrzenia na metale rzadkie w UE pochodzi z Chin – jest to odkrycie kluczowe. Nie zapominajmy jednak, że Szwedzkie złoża trafią na rynek najszybciej za 10 lat. Dodajmy, iż do 2030 zapotrzebowanie na owe materiały ma wzrosnąć pięciokrotnie. Jaki jest zatem sens brnięcia w ekonomię opartą na bateriach, których produkcja jest uzależniona od partnerów zagranicznych o interesach zagrażających stabilności dostaw? Tym ciężej odpowiedzieć na to pytanie, gdy górnictwo metali rzadkich w Europie dopiero raczkuje. Nie inaczej ma się kwestia wodoru. W tej dziedzinie pozytywnym zaskoczeniem jest odkrycie pokaźnych złóż tego pierwiastka w Lotaryngii, we Francji. Może znajdować się tam nawet 46 milionów ton tego gazu! To połowa obecnego światowego wydobycia. Ale oprócz kosztów związanych z produkcją lub importem należy uwzględnić koszty ekologiczne, a te są ogromne.

     Zacznijmy od wyróżnienia sektorów strategicznych gospodarki (lub technologii), gdzie metale rzadkie stanowią podstawę produkcji. Komisja Europejska sklasyfikowała je następująco:
• baterie,
• ogniwa paliwowe,
• turbiny wiatrowe,
• silniki trakcyjne (przemysł kolejowy),
• fotowoltaika,
• robotyka,
• drony,
• drukarki 3D,
• oraz ICT (technologie informacji i komunikacji).


Teraz wyobraźmy sobie Europę bez importu metali rzadkich. Jak wyglądałoby życie bez wymienionych wynalazków? To prawie jak epoka kamienia łupanego. Niektóre z wymienionych wymagają jedynie śladowych ilości tych metali, które w perspektywie kilkunastu lat będziemy wydobywać na terenie UE. Jak się to przełoży na ekosystem? Szacuje się, że do wydobycia 1 tony litu zużywa się około 1 900 000 litrów wody. Na okres 2021-2030 przewiduje się wydobycie 10 milionów ton litu, kobaltu, niklu czy manganu. To te metale, które są kluczowe dla produkcji baterii. Możemy sobie tylko wyobrażać, ile wody ulega w ten sposób zanieczyszczeniu i nie nadaje się do dalszego użycia w ekosystemie. Nieraz prowadzi to do przesolenia rzek i śnięcia ryb. A recykling? Nie nadąża za postępem i popytem. To bardzo kosztowny proces, na dodatek niedojrzały do tak wielkiej skali. W wymienionym okresie aż ok. 12,85 miliona ton baterii litowo-jonowych trafi na śmietnik. I to z samych pojazdów elektrycznych. Tam, gdzie składowanie odpadów nie będzie odpowiednio zabezpieczone – baterie mogą przeciekać zanieczyszczając glebę i wody. Jeśli już teraz nie radzimy sobie z tym problemem, co będzie w 2050 gdy zapotrzebowanie na lit w pojazdach elektrycznych wzrośnie 44 razy? Co więcej, Komisja Europejska stwierdziła, że metale takie jak Gal lub Ind są zupełnie nierecyklingowalne. Z kolei dla pozostałych surowców rata recyklingu wynosi od 1% do 42%. Do tego należy doliczyć radioaktywne odpady, zatrute wody gruntowe czy przymusową relokację mieszkańców. Niewykluczone, że tantal w wyświetlaczu Twojego smartfona przeszedł krwawą drogę. Zatrucia pracowników zajmujących się procesem produkcji metali rzadkich to częste zjawisko. Ogrom produkcji przy niskich kosztach prowadzi do szybkiej degradacji ekosystemu. Wydobycie Galu w Niemczech czy Germanu w Finlandii odbywa się zgodnie z Europejskimi zasadami zrównoważonego rozwoju. Gdzie indziej, np. na Madagaskarze – produkcja berylu następuje z totalnym pogwałceniem ekologii co prowadzi do degradacji fauny i flory tej pięknej wyspy. Na przestrzeni ostatnich dekad dewastujące przykłady można zobaczyć na własne oczy np. w Baotou w Mongolii. Trzecie miejsce Brazylii w wydobyciu metali rzadkich wynika między innymi z własnej inicjatywy osób wycinających dżunglę Amazońską w poszukiwaniu złóż. Procesy, które rozpoczęła niegdyś rewolucja przemysłowa stały się nieodwracalne. Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, niełatwo dostrzec przyszłość korzystną zarówno dla ludzi, jak i natury. Taka wizja wymaga wielkich nakładów przede wszystkim w krajach, które priorytetowo traktują rozwój, a nie ekologię. Czy zmierzamy do katastrofy niedoboru zasobów i nadmiaru zniszczeń?


     Jeśli chciałbyś lepiej poznać metale rzadkie, możesz to zrobić w laboratorium. Od prawie 30 lat firma POLFLEX dostarcza laboratoriom nowoczesne rozwiązania pomagające odkryć to, co nieznane. Chętnie pomożemy w dokonaniu optymalnego wyboru. Skontaktuj się z nami pod adresem polflex@polflex.pl lub zadzwoń: 56 654 45 25

Zapraszamy na naszą stronę!
https://polflex.pl/

Autor:
Maksymilian Lenz
Źródło:
_DW
Dodał:
POLFLEX Sp. z o.o.

Czytaj także